Choć obecnie w Polsce buduje się coraz więcej, a materiały budowlane mają coraz lepsze parametry, większość mieszkań ma swoje lata, a rachunki za ogrzewanie dobitnie świadczą o tym, że nadszedł czas na docieplanie budynków. Sprawa jest poważna i nie chodzi tu jedynie o oszczędności. W momencie pełnego wejścia w życie dyrektywy EPBD, budynki, które nie będą w stanie uzyskać odpowiedniego certyfikatu energetycznego, nie będą mogły być sprzedawane. Zobacz również okna tarasowe!
Biorąc pod uwagę stan większości domów w kraju, może to znacząco wpłynąć zarówno na rynek pierwotny, jak i wtórny. Najwyższy czas, byśmy zrozumieli, że docieplanie budynków to nie fanaberia ekologów, którym marzy się dom pasywny. To taka sama konieczność, jak dbałość o stan rur, czy szczelny dach. Warto więc dowiedzieć się więcej na temat tego typu technologii oraz kosztów inwestycji.
Mimo, że odpowiednia izolacja termiczna jest potrzebna, docieplanie budynków nie rozwiąże wszystkich problemów. Owszem, w porównaniu z takimi zadaniami jak budowa domu pasywnego, docieplanie jest kuszącą alternatywą, która przynajmniej na jakiś czas uspokoi nasze sumienie i zapewni nam mniejsze lub większe oszczędności, lecz docieplać należy z głową. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy i zdać sobie w końcu sprawę z tego, że większość mieszkań wymaga nie tyle docieplenia, co generalnego remontu, a w skrajnych przypadkach należy je po prostu zburzyć i zbudować od nowa. Dotyczy to szczególnie starych bloków i domów budowanych na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, gdy znalezienie uwzględnionych w projekcie materiałów graniczyło z cudem, a samowole budowlane były na porządku dziennym. Faktem jest, że coraz więcej spółdzielni mieszkaniowych zamawia audyt energetyczny, a następnie zmienia osiedle w gigantyczny plac remontowy. Ale jaki sens ma wydawanie dużych pieniędzy na docieplanie budynków, w których rozchodzą się ściany i które za kilka lat trzeba będzie wyburzyć, gdyż staną się zagrożeniem dla ich lokatorów? Z taką samą sytuacją mamy do czynienia w przypadku niektórych domków jednorodzinnych, szczególnie tych starszych lub należących do ludzi niezbyt majętnych. Owszem, audytor energetyczny może w swym raporcie uwzględnić konieczność remontu, ale niektórych rzeczy po prostu nie da się już naprawić.
Aby znacząco poprawić bilans cieplny budynku nie wystarczy obłożyć jego ścian styropianem. Docieplanie budynków nie ma sensu, jeśli okna nadal będą wypaczone, instalacja grzewcza będzie działać na pół gwizdka na skutek braku konserwacji, a wrota garażu, który jest częścią domu będą zamykane tylko na noc. Jeśli chcemy inwestować w budownictwo energooszczędne i widzieć efekty tychże inwestycji, trzeba do sprawy podejść kompleksowo. Innymi słowy, docieplanie budynków nie może być traktowane jako lekarstwo na całe zło, lecz raczej tylko jako jeden z etapów poprawiania ich bilansu cieplnego.
Warto również przeprowadzić badania termowizyjne, ponieważ czasami problemem nie jest brak dodatkowej warstwy izolacyjnej, co raczej błędy popełnione w czasie budowy.